Powiew modowej nudy i nie tak nudnej historii | Met Gala 2025

NBC News

Raczej nie nakleiłabym sobie łatki ‘znawczyni mody’, modę jako coś znacznie więcej niż stertę materiałów w szafie zgłębiam od stosunkowo niedawna. Wciąż jednak nie rozumiem, o co chodzi w haute couture, a nazwiska projektantów częściej googluje niż wymieniam z pamięci, ale od zawsze mam w sobie coś z entuzjastki-tej, która z ciekawością zerka na czerwone dywany i próbuje zrozumieć, o co w tym wszystkim właściwie chodzi.

Pamiętam, jak byłam nastolatką, siadałyśmy z mamą przed komputerem i przeglądałyśmy czerwone dywany największych gal. Były zachwyty, były śmiechy, były plotki, ale liczyła się tylko moda i to co my dwie o niej myślimy i jak ją rozumiemy. To były takie nasze małe momenty, które dzisiaj kontynuujemy przez video rozmowy i z niecierpliwością czekamy, aż do naszego grona dołączy kolejne pokolenie, samozwańczych krytyków mody. Przypomniałam sobie o tym dzisiaj i popadłam w lekką nostalgię, pomyślałam, ‘dzisiaj poplotkujemy o Met gali’, ale jak przykro mi przyznać, że w tegorocznej gali nie ma zupełnie czego komentować. To chyba najnudniejsza i (dosłownie) najbardziej bezbarwna edycja, jaką widziałam.

Met Gala: trochę historii między piórami a perłami

Zanim Met Gala stała się „modowym Super Bowl”, była skromną kolacją dobroczynną, zorganizowaną po raz pierwszy w 1948 roku przez publicystkę Eleanor Lambert. Głównym celem wydarzenia było wsparcie nowojorskiego Costume Institute – działu Metropolitalnego Muzeum Sztuki zajmującego się historią ubioru. Przez dekady gala ewoluowała z elitarnego wydarzenia towarzyskiego w medialne widowisko, które dziś przyciąga uwagę całego świata.

To Anna Wintour, redaktorka naczelna amerykańskiego „Vogue’a”, nadała Gali współczesny kształt: tematyczne motywy, starannie dobranych gości, gigantyczne budżety na stylizacje i listy obecności bardziej selektywne niż oscarowe czerwone dywany. To właśnie ona przekształciła wydarzenie z zamkniętej imprezy branżowej w jedno z najbardziej rozpoznawalnych zjawisk popkultury.

Dla mnie Met gala, to przede wszystkim zabawa modą, uwielbiam patrzeć, jak projektanci w kreatywny sposób bawią się tematem przewodnim i dają się ponieść wodzy fantazji. Problem pojawia się, wtedy kiedy poniesie ich za bardzo i albo kompletnie odlecą od tematu przewodniego, albo kiedy widz kompletnie nie jest w stanie zrozumieć, co autor miał na myśli, a w najgorszym wypadku jego projekt jest tak nudny, że nie zatrzymuje wzroku widza i pozostaje kompletnie niezauważony.

Poszukałam sobie smaczków o tegorocznej gali, żeby mieć w ogóle nad czym się rozwijać, skoro o modzie nie ma w tym roku za bardzo o czym mówić i przeczytałam kilka ciekawych artykułów, o tym, czym tegoroczna gala Met właściwie jest w kontekście kulturowym, tutaj zrobiło się dużo ciekawiej i mamy w końcu trochę koloru.

Temat: „Superfine: Tailoring Black Style”

Motyw przewodni tegorocznej wystawy w Metropolitan Museum of Art to, „Superfine: Tailoring Black Style”, jako eksploracja historii i wpływu czarnej elegancji oraz dandyzmu na modę. Dress code czerwonego (w tym roku niebieskiego) dywanu to „Tailored for You” zachęcający uczestników do indywidualnych interpretacji klasycznego krawiectwa, z naciskiem na personalizację i wyrażenie tożsamości.

Tegoroczna Met Gala jest więc nie tylko pokazem mody, ale także platformą do refleksji nad historią i wpływem czarnej kultury na świat mody. Wydarzenie miało podkreślić znaczenie reprezentacji i celebracji różnorodności, a także zwrócić uwagę na potrzebę uznania i docenienia wkładu czarnych projektantów i artystów w kształtowanie współczesnej mody.

Mając ten kontekst, zupełnie inaczej patrzy się na to, co przewija się po tegorocznym dywanie. Mamy zdecydowanie dwa fronty, każdy próbował wcelować w tematykę szytych na miarę, dopasowanych garniturów, ale co niektóre celebrytki pomyślały, że postawienie na twist w stylu „Ma być pode mnie, czyli przewrotnie, bo o mnie” odnosiło wręcz karykaturalny efekt w niektórych przypadkach. W drugim sektorze mamy wszystkich wpisujących się w tegoroczny temat, ale zbyt dosłownie, i tak oto mamy wysyp manekinów w pięknie skrojonych garniturach, i jest to piękne, ale tak banalnie nudne i proste, że mnie skręca. Umówmy się, że jak inspiracje stylizacyjne do kolejnego dnia w biurze jako korposzczur czerpiesz z czerwonego dywanu, a nie z Pinteresta to coś na tym czerwonym dywanie poszło nie tak.

O nich wszyscy mówią

Zendaya – Copy paste

  • Louis Vuitton (Pharrell Williams)

  • Zendaya, to synonim stylu, absolutnie urosła do rangi ikony, i chociaż uważam, że ona już nic nikomu nie musi udowadniać i we wszystkim wygląda obłędnie tak tutaj, ubrana w biały, trzyczęściowy garnitur Louis Vuitton zaprojektowany przez Pharrella Williamsa, nawiązujący do klasycznego zoot suit, symbolu czarnej elegancji lat 40, wygląda jak biała plama i proszę popłaczmy nad tym rozlanym mlekiem. Jest to pięknie skrojone, ale mdłe i nijakie spodziewałam się po niej dużo większej ekstrawagancji i polotu.

  • Nie mogę też przemilczeć, że gdzie jak gdzie, ale na Met Gala trzeba zaskakiwać i kombinować więc prawdopodobieństwo, że pojawisz się w bliźniaczej stylizacji z kimś innym jest znikome. Niech więc ta sytuacja będzie dla was dowodem na to jak płaska i nijaka jest to prezentacja skoro mamy jej aż dwie niemal identyczne wersje. Poniżej Anna Sawai

Colman Domingo – hołd dla André Leona Talley’a

  • Valentino

  • Colman Domingo, współprowadzący galę, wystąpił w granatowym garniturze z peleryną, ozdobionym błyszczącym naramiennikiem i napierśnikiem. Stylizacja inspirowana była ikoną mody André Leonem Talley’em. Ja wiem, że hołd, że piękna idea, że strój miał nawiązywać do królewskiej estetyki i ducha gospel, ale dla mnie to to wygląda jak tunika biskupa chociaż oni zadbaliby o jakieś bogactwo a tutaj mamy mdłą albę.

Rihanna – w dwupaku (again)

  • Marc Jacobs

  • Kiedyś w kontekście Rihanny skupialiśmy się na jej frywolnym podejściu do mody teraz na jej brzuchu. Po raz kolejny jesteśmy świadkami hucznego ogłoszenia jej permanentnej ciąży, i po raz kolejny będziemy świadkami mniej lub bardziej udanych stylizacji ciążowych w jej wykonaniu. Zaczynamy od wyżej wspomnianej kreacji od Marc Jacobsa, która łączyła klasyczne elementy z nowoczesnym twistem, i nie wiem jak wy ale dla mnie wszystkiego jest tutaj zdecydowanie za dużo, jedyne czego brakuje to wyczucia. Ciąża mimo wszystko skutecznie odwróciła uwagę od tego, że ten strój to koszmarek.

Demi Moore – miliony koralików

  • Thom Browne

  • Demi Moore założyła suknię ozdobioną 1,4 miliona koralików, tworzącą efektowny, błyszczący look, jakby oplatał ją koralikowy krawat. Doceniam inwencję twórczą, ale no jest to nazbyt przekombinowane, ogromny plus za precyzję rzemiosła i dbałości o detale, ale przede wszystkim fajnie zobaczyć obok projektu inne świeże nazwisko a nie kolejny projekt oklepanych domów mody.

Hiszpańska delegacja

Z racji miejsca, z którego to piszę nie mogłabym nie wspomnieć o hiszpańskiej delegacji, która również nawiedziła Met galę (na nasze nieszczęście) jest przaśnie, tanio i nudno, ale zobaczcie to sami.

Georgina Rodriguez | Widać zalatana kobieta, albo dopiero wstała albo chce zaoszczędzić czas i zaraz po gali wskoczyć do łóżka tak jak stoi. Przykry debiut, ale pierwsze koty za płoty wiele się po niej nie spodziewałam.

Bad Bunny | Jak na dobrego ambasadora przystało w torbie niesie gacie od Calvina Kleina, niech sobie popróbują i może ktoś kupi.

Shakira | To, że ona zawsze wygląda przaśnie już mnie nawet nie dziwi ale to, że podkradła look od Jennifer Lopez jest dośc zaskakujące

Rosalia | Gdyby nuda przybrała ludzką formę to właśnie taką

Modowe koszmarki

Temana Taylor | Ktoś jej wysłał zaproszenie mówiąc, że temat przewodni to cyrk

Sabrina Carpenter | Niech ktoś jej znajdzie spodnie i wyśle do tego samego cyrku co jej poprzedniczkę

Sarah Snook | Jak córka Draculi, ale to nie ten plan zdjęciowy Sarah!

Janelle Mone | Jakby szyła to w Ikea godzinę przed galą

Natasha Lyonne | A tu akurat przykra sytuacja, wypadek przed galą i odrazu w kołnierz ortopedyczny…

Amelia Gray | Nie wiem kto to, ale jej stylista jej nienawidzi

Stefon Diggs | Ktoś powie temu panu, że trochę się spóźnił na plan gry o tron?

One and only

Najprzyjemniej jest trochę się po pastwić nad modowymi koszmarkami, ale zawsze mamy swojego faworyta i ja swojego też mam i uważam, że skradła całe show. Nie tylko pozostała wierna tematowi przewodniemu ale zaprezentowała suknię odważną, ciekawą, idealnie pasującą do jej charakteru i budowy, ale przede wszystkim kreatywną. Małe sukienkowe dzieło sztuki i Jenna Ortega to moja wisienka na torcie. Dzięki Ci Jenna!

Moda na tym poziomie to trochę jak teatr: pełen dekoracji i dramatów, dramatów w tym roku było dużo i to niestety nie w tym humorystycznym kontekście. Skupiam się więc na tej zakulisowej części czyli wystawie, która ma mocny charakter i przekaz w przeciwieństwie do tegorocznych kreacji na czerwonym dywanie.

Lubię myśleć, że moda zawsze opowiada jakąś historię, naszą lub czasów w jakich żyjemy, że piękno może być nieoczywiste, a wybór sukni może być manifestem politycznym, że obecność na schodach Met to nie tylko przywilej, ale też odpowiedzialność. Nie chodzi o paradowanie w drogich ciuszkach czy przebieranki a wysłanie jakiejś wiadomości do ludzi, zwrócenie ich oczu na jakiś fragment historii nie tylko modowej ale tej ludzkiej, której dramaty kryją się pod warstwami materiału.

A wy co o tym myślicie?

Previous
Previous

Inwestycja, która ma sens: produkty, które zasługują na miejsce w Twojej kosmetyczce

Next
Next

6 trendów, w które warto zainwestować i być modną nie tylko latem, ale latami